wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 3

*Harry*
Siedziałem w kawiarni w centrum handlowym. Na nosie spoczywały ciemne okulary, a na głowie kaptur. Piłem mrożoną kawę i rozkoszowałem się chwilą wytchnienia. Chłopcy już powoli zaczynali mnie wkurzać ciągłymi pytaniami czemu jestem cicho, albo dlaczego mam zły humor. Wiedziałem, że się o mnie martwią, ale ja sam nie potrafiłem sobie odpowiedzieć na ich pytania. W lokalu nie było głośnych fanek proszących o autograf, albo jeśli były, to mnie nie poznały. Kompletnie nic do nich nie miałem, kochałem je, ale ostatnio wszystko mnie irytowało. Rozejrzałem się po kawiarni i już chciałem zawołać kelnerkę kiedy mój wzrok przykuła ta piękna dziewczyna stojąca na zewnątrz. Zamarłem. Widziałem ją we śnie, wtedy na koncercie i parkingu. Była cudowna. Stała przed lokalem i pisała SMS'a. Była ubrana w żółtą letnią sukienkę, a włosy miała zaplątane w luźny warkocz. Skończyła pisać, schowała telefon do torebki i spojrzała się w stronę kawiarni. Pochwyciłem jej wzrok, a ona uśmiechnęła się subtelnie, po czym obróciła się i odeszła. Siedziałem tam chwilę zahipnotyzowany. Po kilku sekundach zacząłem nerwowo szukać portfela. Wyjąłem z niego 100 dolarów i położyłem na stoliku. Nie obchodziło mnie, że to dziesięć razy więcej niż wynosił rachunek, teraz liczyło się tylko to, żeby ją dogonić. Wybiegłem z kawiarni i wzrokiem odszukałem ją. Odwróciła się przez ramię i zauważając mnie, zachichotała. Skręciła w wyludnione przejście między sklepami. Podążyłem za nią. Praktycznie biegłem, a ona wciąż zachowywała dystans. Przekroczyła próg sklepu multimedialnego i straciłem ją z oczu. Przeszukiwałem sumiennie każdą alejkę i znalazłem ją przy stoisku z płytami. Trzymała w ręku nasz album "Take Me Home". Zawahałem się. I co z tego, że goniłem ją przez pół galerii handlowej, jak teraz nie wiedziałem co zrobić. Ona w pewien sposób mnie onieśmielała. Nie mogłem jednak przepuścić takiej okazji. Powoli się do niej zbliżyłem.
-Lubisz One Direction? - zapytałem z udawaną odwagą. Uśmiechnęła się nadal nie podnosząc głowy znad albumu i odpowiedziała.
-Tak jestem ich fanką.
-W takim razie może zechcesz, żebym go podpisał? - zapytałem zdejmując okulary. Mój nagły ruch przykuł jej uwagę i w końcu na mnie spojrzała. Spodziewałem się szczęścia, pisku, wrzasku, albo chociaż zaskoczenia. O dziwo jej wyraz twarzy nie zmienił się. Powróciła do wertowania książeczki z płyty.
-Może, może - odparła. - Nie musisz zdejmować okularów. Wiem kim jesteś.
Zbiła mnie tym z pantałyku, ale nie dałem się tak łatwo.
-To może choć dasz zaprosić się na kawę?
-Ty już chyba dziś wypiłeś. Nie chcę przyprawić cię o zawał.
-I bez kawy to robisz - wyparowałem.
-"Co za durny tekst, Styles" - skarciłem się w myślach.
Bałem się, że mnie wyśmieje, kiedy ona tylko chwyciła płytę i ruszyła w stronę kas.
-Idziesz? - rzuciła w moją stronę i posłała mi zniewalający uśmiech.
Nie opowiedziałem, tylko podbiegłem do niej z wielkim zadowoleniem.
*Diana*
Siedzieliśmy w kawiarni, a kelnerka właśnie postawiła przede mną gorącą Latte. Chwilami nie dowierzałam, że piję właśnie kawę z Harry'm Styles'em i w tych momentach na moje usta wkradał się drobny uśmieszek, który szybko opanowywałam.
-Więc co taka piękna dziewczyna robi sama w galerii? - zapytał.
-W zasadzie to wpadłam tu po płytę, ale nie tylko. Chciałam uczcić mój sukces, ale moja kuzynka nie mogła wyrwać się z pracy.
-Jaki sukces jeśli mogę spytać?
-Więc wracam właśnie z castingu do serialu i zostałam wybrana do pierwszej dziesiątki, poznałam Ian'a Somerhalder'a, wkurzyłam samą Danette, a mój talent aktorski oceniała Julie Plec. Jutro dowiem się czy to mnie wybrali do tej roli.
W skrócie opowiedziałam mu moją historię. Wiercił dziurę wzrokiem na każdym centymetrze mojego ciała. Inna dziewczyna pewnie od razu by się speszyła, ale nie ja. Pochlebiało mi to.
-To faktycznie dzień pełen wrażeń - westchnął. - Oczywiście, gratuluje.
-Dziękuje - odparłam z udawaną nieśmiałością.
Zauważyłam, że w lokalu zbiera się coraz więcej ludzi, a niektórzy pokazują na nas palcem. Nagle ni stąd, ni zowąd pojawili się paparazzi. Do Harry'ego podeszła grupa dziewczyn, nieco młodszych ode mnie. Błyskawicznie zapisałam swój numer telefonu na karteczce i wsunęłam ją pod łokieć Harry'ego. Nawet nie zauważył, że delikatnie wstałam z krzesła i oddaliłam się. Nie było sensu kontynuować spotkania. Jednego mogłam być pewna. Jeszcze tej nocy do mnie zadzwoni.




Dziękuje wszystkim, którzy mają ochotę czytać moje wypociny c: Bardzo proszę o jakiekolwiek komentarze. 































 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz