wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 2

*Diana*
Obudził mnie dźwięk budzika stojącego na szafce. Wyłączyłam go i stwierdziłam, że dam sobie jeszcze 2 minutki na rozbudzenie się, jednak zamiast otwierać oczy, wtuliłam się mocniej w pościel. Wiedziałam, że mogę zaspać, ale perspektywa pozostania w łóżku była zbyt kusząca. Oczywiście jak przewidywałam, zasnęłam. Obudziłam się i od razu spostrzegłam Klarę podążającą w stronę butelki z wodą, która stałą na biurku. Wyglądała fatalnie, zapewne męczył ją kac. Zerknęłam na zegarek i otworzyłam szerzej oczy. Było zdecydowanie za późno. Zerwałam się nagle z łóżka, czym przestraszyłam kuzynkę. Zakręciło mi się lekko w głowie, ale szybko opanowałam się i pobiegłam do łazienki.
- "Nie pozwolę, żeby cokolwiek mi dzisiaj przeszkodziło" - pomyślałam. -"Pójdę na ten casting i pokaże na co mnie stać. Nie zatrzyma mnie ból w łydkach po wczorajszym koncercie, ani niewyspanie, ani zmęczenie. Może się ziemia rozstąpić, a ja dostanę tę rolę."
Wierzyłam w siebie bardzo mocno. Chciałam, żeby to dziś ludzie poznali jak to jest mieć do czynienia z prawdziwą artystką. Przyjmą mnie do tego serialu, bo rola jest jakby stworzona dla mnie. Pozostaję jeszcze mnóstwo dziewczyn i aktorek do pokonania. Na pewno niektóre z nich miały ogromne doświadczenie. Ja mogłam zdać się tylko na mój talent. Szybko ubrałam się i zrobiłam makijaż. Zbiegłam po schodach i chwyciłam tabletki przyszykowane przeze mnie wczoraj rano. Postanowiłam zjeść jabłko, by nie stracić przytomności z niedocukrzenia. Wyjęłam z szuflady kartkę, długopis i napisałam: 

Wujku,
Wychodzę na casting, nie wiem kiedy wrócę. Nie czekajcie na mnie z obiadem.
Buziaczki Diana.

Ciężko było mi się przyzwyczaić do pisania "wujku"zamiast "mamo". To niby taka drobnostka, ale potrafiła przysporzyć wielu kłopotów. Zgodziłam się na to, by zaraz po skończeniu liceum w Warszawie, przenieść się do Chicago. Zamieszkałam z moim dalekim wujkiem i jego córką. Nie mogę powiedzieć, że mi tu źle, ale tęsknie do rodziców, do Polski, do moich przyjaciół, których zostawiłam w imię kariery. Mieszkałam z tu zaledwie miesiąc, ale zdążyłam zaprzyjaźnić się z Klarą. 
Jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze w przedpokoju i wyszłam na ulice. Wsiadłam do taksówki  i już po chwili znalazłam się pod ogromnym budynkiem. Na zewnątrz panował gwar i przez obszerne schody przelewał się tłum ludzi. Zrobiło mi się duszno już na samą myśl o skwarze, który panował na zewnątrz. Bardzo lubiłam lato, ale tylko jeśli wylegiwałam się na słońcu z chłodnym napojem, przy basenie. Zreflektowałam się, zapłaciłam taksówkarzowi i opuściłam pojazd. Wtargnęłam do budynku, zapisałam się i odebrałam swój numer. Posłusznie zajęłam wyznaczone miejsce. Po półgodzinie znudziłam się monotonnym siedzeniem i postanowiłam, że się przejdę. Miałam jeszcze kupę czasu, wiec zaczęłam zwiedzać budynek. Skręciłam w boczny korytarz i usłyszałam czyjeś głosy. Nie chciałam podsłuchiwać... co w ogóle ja gadam? Oczywiście, że chciałam, bo zauważyłam kto tam stoi. To była Danette i jej menadżerka. 
-Opanuj się, słyszysz? - menadżerka podniosła na nią głos.
-Ja wiem Kim. Nie wiem czego się boje. Wiesz, że mi się to nie zdarza - odpowiedziała jej Danette.
Ach, Danette. To już była gwiazda światowego formatu. Sławę przyniosła jej reklama płatków śniadaniowych, gdzie zagrała cheerleaderkę zachwalającą ogromną ilość błonnika w promowanym produkcie. Wcale nie ironizuję. Na prawdę podobała mi się ta reklama. Po niej dostała rolę w filmie Sci-fi i wkrótce wszyscy o niej usłyszeli. Teraz stała tutaj i wyglądała na przerażoną. Mimo, iż miała tyle lat co ja, czyli 19, wyglądała starzej. Może to przez przemęczenie, strach malujący się na twarzy, albo makijaż. Zapewne przypadkowy przechodzeń stwierdziłby, że ma ok. 25 lat.
-Wszystko ze mną ok. To tylko trema - stwierdziła Danette. 
Trema. No właśnie. Niby takie znane słowo, a dla mnie nie miało kompletnie znaczenia. Zwyczajnie nie wiedziałam czym ona jest. Nigdy nie stresowałam się publicznymi wystąpieniami czy coś w ten deseń. Zawsze olewałam kto co o mnie myślał, nie obchodziło mnie to.
-Chodźmy już - ponagliła menadżerka.
Nie chciałam zostać zauważona dlatego czmychnęłam do pobliskiego, miałam nadzieję, pustego gabinetu. Otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia.
-Coś się stało? - zapytał głos za mną. Odwróciłam się i zauważyłam, że należał do przystojnego mężczyzny o ciemnych włosach i szaro-błękitnych oczach.
-Tak. Chyba się zgubiłam. Przyszłam na casting i postanowiłam przed przesłuchaniem pozwiedzać sobie troszeczkę - odparłam bez wahania.
-Mogę pomóc. Jestem Ian - wyciągnął do mnie rękę.
-Diana - odpowiedziałam i uścisnęłam mu dłoń. - Czy przypadkiem nie grałeś w TVD?
-Tak, zgadza się - uśmiechnął się serdecznie. 
-O matko, zaraz wchodzę na scenę - stwierdziłam.
-Zaprowadzę cię. 
-Dziękuje.
Wyszliśmy z gabinetu i pośpiesznie zmierzaliśmy w kierunku kulis. Ian pokazał mi drzwi do nich prowadzące, a ja kątem oka zauważyłam na sobie wściekłe i niedowierzające spojrzenie Danette. Spiker właśnie wyczytał mój numer, a ja ze spokojem weszłam na scenę. Show time czas zacząć. 















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz